Jak sobie radzić w czasie kryzysu finansowego?

W ostatnim tygodniu pojawiała się w moim sercu myśl, aby napisać kilka słów zachęcenia odnośnie finansów. Czasy, w jakich się znaleźliśmy nie są najłatwiejsze. Pandemia, wojna na Ukrainie czy szalejąca inflacja nie napawają optymizmem. Co na ten temat ma do powiedzenia Boże Słowo? Jak sobie poradzić z drożyzną? Jak zareagować na rosnące stopy procentowe? Jak powinniśmy podejść do tego trudnego czasu jako chrześcijanie? Właśnie na te pytanie zechcę odpowiedzieć w tym poście.

Chciałabym, abyśmy zaczęli od bardzo znanego fragmentu z Pisma Świętego. Nie raz posługiwałam się z nim przytaczając Boże prawdy na temat zarządzania finansami w trudnych czasach.

Rdz 26:1-3,5-6,12-22: „Gdy w kraju nastał głód, drugi z kolei po tym, który był za czasów Abrahama, Izaak powędrował do Abimeleka, króla filistyńskiego, do Geraru. Ukazał mu się bowiem Pan i rzekł: Nie idź do Egiptu, lecz zatrzymaj się w tym kraju, który ci wskażę. Zamieszkaj w tym kraju, a ja będę z tobą, będę ci błogosławił. Bo tobie i twemu potomstwu oddaję wszystkie te ziemie i dotrzymam przysięgi, którą dałem twojemu ojcu, Abrahamowi, … dlatego że Abraham był mi posłuszny – przestrzegał tego, co mu poleciłem: moich nakazów, praw i pouczeń. Tak więc Izaak zamieszkał w Gerarze. … Przebywając w tym kraju, zasiał Izaak ziarno i doczekał się w owym roku stokrotnego plonu, gdyż Pan mu pobłogosławił. I tak stawał się on coraz bardziej zasobny, aż dorobił się wielkiej majętności. Miał liczne stada owiec i wołów i wiele służby. Toteż Filistyni z zazdrości zasypali ziemią wszystkie studnie, które słudzy jego ojca, Abrahama, niegdyś wykopali. Sam zaś Abimelek rzekł do Izaaka: Odejdź od nas, bo jesteś zamożniejszy od nas! Izaak oddalił się więc stamtąd i rozbiwszy namioty w dolinie Geraru, tam osiadł. I zaczął oczyszczać studnie, które były niegdyś wykopane za życia Abrahama, jego ojca, a które Filistyni po śmierci Abrahama zasypali, i przywrócił im takie nazwy, jakie niegdyś ponadawał jego ojciec. A gdy słudzy Izaaka, kopiąc w owej dolinie studnię, natrafili na bijące źródło, pasterze z Geraru wszczęli sprzeczkę z pasterzami Izaaka i mówili: To dla nas ta woda! – Studnię tę nazwał on Esek, bo swarzyli się z nim o nią. Potem wykopali inną studnię, i znów powstał o nią spór; toteż dał jej nazwę Sitna. Izaak przeniósł się więc na inne miejsce i wykopał jeszcze inną studnię. O tę studnię już nie było sporów. Izaak dał jej nazwę Rechobot, mówiąc: Teraz dał nam Pan swobodną przestrzeń, abyśmy się rozmnażali w tym kraju.”

Fragment ten mówi, że w kraju, w którym przebywał Izaak zapanował kryzys (głód). Był to jednak głód inny niż w czasach Abrahama. Pokazuje mi to, że kryzysy były zawsze. One są jakby wpisane w życie. Kryzys finansowy był za czasów Abrahama, był za czasów jego syna Izaaka. Kryzysów rożnego rodzaju doświadczamy rownież w naszych czasach. Nie jest to coś nadzwyczajnego.

Jak zachował się Izaak w czasie kryzysu? Po pierwsze słuchał Boga. Bóg powiedział mu, aby nie szedł do Egiptu, ale zamieszkał w Gerarze. Prawdopodobnie Egipt był w ówczesnym świecie kierunkiem emigracji „za chlebem”. Dlatego Bóg podkreślił, aby Izaak nie szedł za tłumem, ale osiadł w miejscu, które wskazał mu Najwyższy. Dla nas to ważna wskazówka, aby nie patrzeć na tłum, nie patrzeć na innych ludzi, ale słuchać Boga, słuchać tego, co ma On do powiedzenia dla naszego życia. Czasami mogą to być wskazówki zupełnie inne od tego, co jest trendem w danym momencie. Dlatego proszę was nastawcie się w trudnych czasach na słuchanie Bożego głosu i podążajcie za tym, co On wkłada w wasze serce.

Drugą rzeczą, jaką Izaak uczynił w czasie kryzysu było to, że siał. Tak, Izaak siał ziarno w czasie, gdy głód i brak panował na świecie. Zachował się w sposób odmienny niż można było tego oczekiwać. W czasie głodu ludzie na ogół chcą zaspokoić swoje potrzeby i jedzą to, co mają, aby przeżyć. Izaak jednak siał. I to była bardzo dobra decyzja, bowiem zebrał w tym samym roku stokrotne plony. Dlatego, proszę nie bójcie się dawać w czasie trudności. Dla mnie to jeden z najlepszych wyborów w czasie problemów. Zwróćcie uwagę na jeszcze jedną kwestię. Izaak nie tylko zebrał stokrotne plony, ale stawał się coraz bardziej majętny, bogacił się tak, że zaczęli mu zazdrościć tubylcy. Izaak stał się bogaty w czasie kryzysu.

W tym miejscu przypomniała mi się historia, która wspaniale potwierdza zasadę, o jakiej napisałam w poprzednim akapicie. Wspomniał o niej Derek Prince, nie żyjący już wspaniały nauczyciel Bożego Słowa. Mianowicie, D. Prince w jednej ze swoich książek przytoczył świadectwo jednego z kanadyjskich pastorów, który w czasie wielkiego kryzysu lat 30-tych XX wieku postanowił sprawdzić, jacy ludzie przychodzili po pomoc finansową do kościoła. Kościół w tym czasie miał pieniądze i pomagał potrzebującym. Okazało się, że po pomoc nie przychodzili ci, którzy wiernie dawali ofiary i dziesięciny. Spostrzeżenie to unaoczniło, że Bóg troszczy się – nawet w czasach największego kryzysu – o tych, którzy są wierni w dawaniu.

Konkluzja płynąca z tej części życia Izaaka jest taka, że odpowiedzią na kryzys jest podążanie za tym, co Bóg wkłada w serce i sianie ziarna (dawanie na Boże rzeczy).

Mam jeszcze klika obserwacji płynących z przytoczonego fragmentu. Zaobserwujcie, że Filistyńczycy, którzy byli gospodarzami Geraru, gdzie mieszkał w czasie głodu Izaak, zazdrościli mu bogactwa, jakie tam zdobył. Z tej zazdrości zakopali studnie, które wykopał Izaak. Jednak ten nie zniechęcał się tym. Wykopał kolejne studnie. I te zostały zakopane przez Filistyńczyków. Izaak przeniósł się więc w inne miejsce i wykopał kolejne studnie. Wtedy dali mu już spokój. Ta część historii pokazuje, że z powodu Bożego błogosławieństwa możemy doświadczyć opozycji. Znajdą się ludzie, którzy z zazdrości, będą utrudniać życie. Nie przejmujcie się z nimi. Jeśli „zakopią” wam jakieś źródło dochodu, to szukajcie kolejnego. Na pewno znajdziecie. Dlaczego? Bo Bóg Wam błogosławi, bo jest z wami, bo jest waszym Ojcem, bo takie macie obietnice.

Chciałabym pokazać jeszcze jedną prawdę. Izaak był synem Abrahama w ciele, ale Pismo Święte nazywa nowonarodzonych chrześcijan dziećmi Abrahama przez wiarę. Tak jak Izaak był dzieckiem obietnicy, tak wy przez wiarę również jesteście dziećmi obietnicy. Abraham miał obietnicę pomnożenia i bogactwa. Te same obietnice dotyczą każdego z was jako chrześcijanina. Niezależnie od tego, w jakim miejscu, w jakim kryzysie jesteście – nie bójcie się. Macie obietnicę błogosławieństwa, pomnożenia i zaopatrzenia.

Podsumowując mój wpis chcę was zachęcić do tego, aby w czasie kryzysu, w którym znaleźliśmy się, patrzeć na Boga, podążać za Jego głosem i nie przestawać siać na Boże rzeczy. Nie bójcie się. Słowo Boże mówi, że dopóki ziemia istnieć będzie nie ustanie siew i żniwo (Rdz. 8, 22), że człowiek hojny ma coraz więcej (Przyp. 11, 24), i że kto sieje obficie, obficie też żąć będzie (2 Kor. 9, 6). Bądźcie odważni w podążaniu za Bożym głosem i w dawaniu. To jest właściwa odpowiedź na kryzys. Od lat doświadczam Bożej ochrony, Bożego błogosławieństwa i zaopatrzenia. Wiem, że dla Boga nie ma kryzysu. On nie jest Bogiem kryzysu, ale Bogiem obfitości, przełamania i pomyślności. Nie należymy do tego świata, ale należymy do Bożego Królestwa, a tutaj rządzą zupełnie inne prawa ekonomii. Ci, którzy dają zyskują. Słowo Boże mówi, aby nie martwić się o nic, ale we wszystkim położyć ufność w Bogu. Skoro On dba o ptaki i kwiaty, to tym bardziej zatroszczy się o swoje dzieci w czasie trudności. Zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie gościłam w swoim domu uciekającą przed wojną kobietę z Ukrainy, osobę wierzącą. Pomimo wojny w jej kraju, widziałam jak Bóg potężnie zatroszczył się o nią. Nie bójcie się, ale wierzcie Bogu i nie ustawajcie w sianiu. Niech Bóg błogosławi Was obficie.

Pod osłoną Najwyższego w dobie epidemii

man raising his left hand

Photo by Luis Quintero on Pexels.com

Postanowiłam napisać po długiej przewie, ponieważ chciałam skierować kilka słów zachęty w sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się w związku z pojawieniem się covid-19. Chyba po raz pierwszy od bardzo dawno świat stanął twarzą w twarz z pandemią. Zamykane są szkoły i przedszkola, zakłady pracy i biznesy, wprowadzane są liczne ograniczenia, by chronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa. Wszystko to sprawiło, że wiele osób odczuwa strach o swoje zdrowie i życie, a także o zdrowie i życie najbliższych. Wielu martwi się o swoją pracę, swój biznes i swoje zaopatrzenie. Pojawią się depresja, przygnębienie i niepewność.

Jednak, pomimo, że runęło to, na czym niejednokrotnie budowaliśmy nasze poczucie bezpieczeństwa (praca, biznes, posiadanie itp.), to Bóg pozostaje nie poruszony. Wiem, że bez względu na okoliczności i sytuację epidemiologiczną, Bóg cały czas jest na swoim Tronie, nie zmienił się. On jest mocniejszy, większy i potężniejszy od jakiegokolwiek wirusa. Wiem, że w czasie, w którym się znaleźliśmy, mogę zaufać Bogu. Nie ma niczego innego, komu mogłam powierzyć teraz swoje życie. Od samego początku pandemii moje życie i zdrowie jest w rękach Boga. Tylko On jest ciągle taki sam i ciągle pozostaje wierny. Mając to na uwadze codziennie modlę się Psalmem 91 ogłaszając go nad sobą i moją rodziną. Jest to Psalm, którym w czasie wojny w Zatoce Perskiej, modlili się wierzący żołnierze amerykańscy i nikt z tych własnie żołnierzy nie zginął. Wierzę, że tak samo i teraz Bóg zachowa i ochroni nas i nasze rodziny przed wirusem. 

Psalm 91 mówi o tym, że każdy, kto powierzył swoje życie Bogu, ten mieszka pod osłoną Najwyższego i Wszechmogący jest jego ostoją. Nic złego nie dotknie takiego człowieka, żadna choroba, ani zaraza. Choćby ludzie dookoła chorowali i byli dotykani wirusem, osoba, która podda się i zaufa Bogu, nie doświadczy tych okropności. Jest to obietnica dla Bożych dzieci. Dlatego zachęcam Cię, abyś modlił się wyznając Psalm 91 nad sobą i swoją rodziną. Poniżej zamieszczam ten fragment zmieniony tak, aby go deklarować w pierwszej osobie. 

Przebywam pod osłoną Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego mieszkam, mówię do Pana: Ucieczko moja i Twierdzo, Boże mój, któremu ufam. Bo Ty sam wyzwolisz mnie z sideł myśliwego i od zgubnego słowa. Okryjesz mnie swymi piórami i schronisz mnie pod Swe skrzydła: Twa wierność to puklerz i tarcza. W nocy nie ulęknę się strachu ani za dnia – lecącej strzały, ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w południe. Choć tysiąc padnie u mego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: mnie to nie spotka. Ujrzę na własne oczy: będę widział odpłatę daną grzesznikom. Albowiem Pan jest moją ucieczką, jako obrońcę wziąłem sobie Najwyższego. Niedola nie przystąpi do mnie, a cios nie spotka mojego namiotu, bo swoim aniołom dałeś rozkaz o mnie, aby mnie strzegli na wszystkich twych drogach. Na rękach będą mnie nosili, abym nie uraził swej stopy o kamień. Będę stąpać po wężach i żmijach, a lwa i smoka będę mógł podeptać. On mnie wybawi, bo przylgnąłem do Niego; osłoni mnie, bo uznałem Twoje imię. Będę Cię wzywać, a Ty mnie wysłuchasz i będziesz ze mną w utrapieniu, wyzwolisz mnie i sławą obdarzysz. Nasycisz mnie długim życiem i ukażesz mi swoje zbawienie.